Archiwum 25 kwietnia 2018


kwi 25 2018 18.3
Komentarze: 0

„Jeśli uważasz że jest ci ciężko, to pomyśl o tym, że zawsze może być ciężej” – takimi słowami zostali przywitani zawodnicy z całego świata przed 3 treningiem Open18

Od kilku lat treningi Open programowane są tak, że wiele z nich sprawia wrażenie jakby były do zrobienia przez praktycznie każdego. Z lepszym czy gorszym wynikiem, ale jednak do zrobienia. Wtedy jednak przychodzi tydzień, który ma na celu „oddzielenie chłopców od mężczyzn”. Tydzień w którym zapodany jest trening, którego już samo oglądanie boli i sprawia, że nie chce się go robić. I w tym roku takim właśnie treningiem był 18.3.

Trening z ostatniego tygodnia był najprawdopodobniej jednym z trudniejszych w całej historii rywalizacji Open. Było w nim praktycznie wszystko – ciężary, gimnastyka i wydolność. A do tego liczba 800 double unders połączona z ogromną ilością muscle up’ów i przysiadów ze sztangą nad głową, która nie pojawiła się nigdy wcześniej i myślę, że długo nie pojawi. Nic więc dziwnego że zrobienie pełnych dwóch rund wszystkich ćwiczeń graniczyło niemalże z cudem. Patrząc jednak na ten trening z drugiej strony, to po raz kolejny był on dobrą okazją do tego, aby przełamać swoje dotychczasowe granice i zrobić coś czego wcześniej się nie zrobiło. Choćby w temacie ciągle kultowych muscle upów. Niektóre osoby, które przystępowały do robienia 18.3 nie miały na swoim koncie żadnego powtórzenia tego ruchu gimnastycznego. Po tym tygodniu ta sytuacja uległa zmianie, ponieważ ten pierwszy mają już za sobą.

Niestety też ten trening był całkiem dobrym polem do popisu dla wszelkiej maści ściemniaczy jeśli chodzi o wyniki. Jeśli posortuje się wyniki na oficjalnym leaderboardzie pod kątem 18.3, to widać to praktycznie jak na dłoni. Myślę też, że nawet u osób, które były w stanie zrobić zbliżony wynik do tego oficjalnego, to nie zawsze jest on prawdziwy.

Z polskiego punktu widzenia trening 18.3 jest kolejnym workoutem, który bardziej przybliżył niż oddalił wiele osób do wyjazdu do Berlina. Zawodnicy z naszego kraju coraz liczniej meldują się w dwudziestce premiowanej awansem, albo są w jej okolicach. I tyczy się to zarówno panów jak i też pań. Zaczynając od tych drugich, to nadal na czołowych miejscach jest Gabi Migała oraz Maria Kurzawa. Powoli aczkolwiek sukcesywnie, do 20 zbliża się też Martyna Krysiak. Byłoby to niesamowitą sensacją gdyby wszystkie trzy panie zameldowały się w Berlinie, patrząc na to, że jeszcze żadnej Polce w historii się to nie udało.

Panowie zaś już od lat pokazują, że potrafią licznie się zameldować na Regionalsach. W tym roku zmiana systemu regionów i zmniejszenie liczby miejsc, póki co jakby nie ma negatywnego wpływu na ten stan. Dzielna walka o wyjazd do Berlina jest nawet chwilami na pograniczu wielkiego ryzyka. Łącznie w 100 regionu mamy obecnie aż 15 zawodników. Polska powoli wyrasta na dominatora w tegorocznym Open.