Archiwum kwiecień 2018


kwi 28 2018 crossfit a mobility
Komentarze: 0

Panuje obecnie trend na doskonalenie sylwetki, sprawności fizycznej i zdrowe odżywianie. Oprócz ćwiczeń, co jest oczywiste, w ten schemat doskonale wpisuje się właśnie mobility Pytanie brzmi dlaczego?

Pewnie większość z Was widziała już jak ktoś w boxie turla się na wałku, wciska sobie w ciało małą gumową piłeczkę czy przyjmuje wymyślne pozycje rozciągające. Czy to w ogóle działa i dlaczego nie wystarczy robić samego rozciągania?

A właśnie dlatego, że mobility wpływa nie tylko na rozciągniecie mięśni ale i ścięgien, wiązadeł, stawów. Oddziaływając na nie w rozmaity sposób, powodujemy że zaczynają pracować w optymalnym zakresie ruchu.  Praca nad mobilnością zwiększa nasz zakres np. w utrzymaniu sztangi nad głową w przysiadzie czy w utrzymaniu wysoko łokci w przysiadzie ze sztangą z przodu. Do ćwiczeń wykorzystujemy różne pomoce t.j. rollery z ciekawymi wypustkami, piłeczki golfowe, piłki do Lacrosse, taśmy czy gumy.

Pojawia się zatem pytanie czy mam robić to co wszyscy i tak jak wszyscy?
Niekoniecznie. Każdy z nas jest inny, tak i nasze ciała mają różne potrzeby. Dlatego najpierw powinniśmy określić jaki mamy problem i dalej wyeliminować jego przyczyny. To jest najbardziej optymalne rozwiązanie. Często jednak w naszym ciele są już następstwa wcześniejszych przeciążeń. Często sygnałem co się dzieje z naszym ciałem jest pojawiający się ból. Jest to najlepszy moment żeby wykryć nasze słabe punkty i wszelkie zagrożenia kontuzją.

Możemy przeprowadzić testy na sprawność, zakres ruchu, ewentualnie skonsultować się z fizjoterapeutą czy trenerem.
Po określeniu problemu należy dobrać odpowiednie ćwiczenia czy bardziej inwazyjne techniki aby przywrócić sprawność. Oczywiście jednorazowa akcja nie przyniesie nam sukcesu, jednak najlepiej byłoby wpleść pracę nad mobilnością w naszą codzienną rutynę i poświęcać im ok. 30 min dziennie. Najważniejsza jest w tym wypadku regularność! Lepiej pracować nad swoim ciałem 15 min. dziennie niż raz w tygodniu przez 2 godziny.

kwi 27 2018 18.5
Komentarze: 0

Kiedy w 2014 roku Bartek Lipka uzyskiwał awans na zawody CrossFit Regionals w Kopenhadze jako pierwszy Polak w historii, wydawało się że osiągnął szczyt. Wycisnął maksimum możliwości z obecnego stanu posiadania zarówno swoich umiejętności, jak i całego crossfitowego środowiska w Polsce. Środowiska, które nie ma co ukrywać, ale wtedy dopiero raczkowało. Na samych zawodach pomimo tego, że zajął „dopiero” 38 miejsce, to do dziś pamiętam jak podczas relacji w internecie chłopak pochodzący z Kolna na Podlasiu cieszył się jak dziecko z samej możliwości startu w takim wydarzeniu. Od tego czasu minęły jednak 4 lata, a to jak wygląda sytuacja teraz, a jak wyglądała wtedy, są to prawdziwe lata świetlne.

Ogłoszenie 18.5 było specjalne też pod kątem tego, że kilka zdarzeń miało miejsce po raz pierwszy w historii. Po raz pierwszy bowiem CrossFit HQ zawitał do tak zasłużonego kraju dla światowego CrossFitu jak Islandia. Decydująco głos o tym z jakim treningiem będzie się zmagać przez niemal tydzień kilkaset tysięcy osób dostało tak zwane community. Wybór miał paść pomiędzy powtórkami workoutów z lat ubiegłych czyli 11.6, 13.5 i 14.2. I dzięki głosowaniu na Facebooku, padło na thrustery i C2B z 2011 roku. Trening, który niszczył większość zawodników zarówno wtedy jak i  teraz po tylu latach. W roli głównej tego wieczora nie mógł wystąpić nikt inny jak „siostry Dottir”, które na polu walki chwilami przypominały prawdziwe maszyny.

Nie da się jednak uciec od tematu progresu jakie zaliczyło polskie środowisko crossfitowe w kontekście ostatnich kilku lat. Po tym jak Bartek Lipka przetarł szlaki naszym rodakom w 2014, tak w tym roku patrząc na obecny układ leaderboarda, to polscy zawodnicy, a także zawodniczki  zamiatają konkurencje. Ciężko jest jednak finalnie podsumować tegoroczne zmagania, ponieważ finalna kolejność, to czy ktoś jedzie do Berlina lub nawet może prosto do Madison, okaże się dopiero za kilka tygodni. W tym czasie wszystkie wyniki muszą zostać zatwierdzone, filmy z jednego wybranego przez CrossFit HQ workoutu zweryfikowane, decyzje o czy to starcie indywidualnym czy zespołowym podjęte, a także „regionalsy” internetowe dla kategorii wiekowych zrobione.

Na chwilę wygląda jednak na to, że na wyjazd do Berlina wśród panów może szykować się podobnie jak w roku ubiegłym aż 5 Polaków. Wśród nich jest dwójka doświadczonych już graczy czyli 5 raz z rzędu Bartek Lipka oraz Marcin Szybaj. Skład zaś uzupełniają tacy „nowicjusze” jak Bronisław Olenkowicz, Piotr Szczyciński oraz reprezentant Wrocławia Piotr Mielczarek. O tym jak silny jest Polski CrossFit może też świadczyć fakt, jak wielu zawodników raczej nie awansowało do dalszej rywalizacji, ale było tuż pod kreską. Nie wiem jednak czy nie większym wydarzeniem w tym roku jest to co zrobiły panie z Polski. Kobiety, które nie ma co ukrywać były od kilku lat w cieniu panów, ale jak widać przyszedł chyba czas na to aby nastąpiło ich kilka „chwil chwały”. Stanie się to za sprawą Gabi Migały oraz Marysi Kurzawy, które zapisują się na kartach historii polskiego CrossFitu jako najprawdopodobniej pierwsze Polki uzyskujące prawdopodobnie awans na Regionalsy! Niewiele też zabrakło utalentowanej zawodniczce Martynie Krysiak, która nie raz udowodniła, że trzeba się z nią liczyć, a za rok na pewno podejmie walkę raz jeszcze o najsilniej obsadzone zawody w Europie

kwi 25 2018 18.3
Komentarze: 0

„Jeśli uważasz że jest ci ciężko, to pomyśl o tym, że zawsze może być ciężej” – takimi słowami zostali przywitani zawodnicy z całego świata przed 3 treningiem Open18

Od kilku lat treningi Open programowane są tak, że wiele z nich sprawia wrażenie jakby były do zrobienia przez praktycznie każdego. Z lepszym czy gorszym wynikiem, ale jednak do zrobienia. Wtedy jednak przychodzi tydzień, który ma na celu „oddzielenie chłopców od mężczyzn”. Tydzień w którym zapodany jest trening, którego już samo oglądanie boli i sprawia, że nie chce się go robić. I w tym roku takim właśnie treningiem był 18.3.

Trening z ostatniego tygodnia był najprawdopodobniej jednym z trudniejszych w całej historii rywalizacji Open. Było w nim praktycznie wszystko – ciężary, gimnastyka i wydolność. A do tego liczba 800 double unders połączona z ogromną ilością muscle up’ów i przysiadów ze sztangą nad głową, która nie pojawiła się nigdy wcześniej i myślę, że długo nie pojawi. Nic więc dziwnego że zrobienie pełnych dwóch rund wszystkich ćwiczeń graniczyło niemalże z cudem. Patrząc jednak na ten trening z drugiej strony, to po raz kolejny był on dobrą okazją do tego, aby przełamać swoje dotychczasowe granice i zrobić coś czego wcześniej się nie zrobiło. Choćby w temacie ciągle kultowych muscle upów. Niektóre osoby, które przystępowały do robienia 18.3 nie miały na swoim koncie żadnego powtórzenia tego ruchu gimnastycznego. Po tym tygodniu ta sytuacja uległa zmianie, ponieważ ten pierwszy mają już za sobą.

Niestety też ten trening był całkiem dobrym polem do popisu dla wszelkiej maści ściemniaczy jeśli chodzi o wyniki. Jeśli posortuje się wyniki na oficjalnym leaderboardzie pod kątem 18.3, to widać to praktycznie jak na dłoni. Myślę też, że nawet u osób, które były w stanie zrobić zbliżony wynik do tego oficjalnego, to nie zawsze jest on prawdziwy.

Z polskiego punktu widzenia trening 18.3 jest kolejnym workoutem, który bardziej przybliżył niż oddalił wiele osób do wyjazdu do Berlina. Zawodnicy z naszego kraju coraz liczniej meldują się w dwudziestce premiowanej awansem, albo są w jej okolicach. I tyczy się to zarówno panów jak i też pań. Zaczynając od tych drugich, to nadal na czołowych miejscach jest Gabi Migała oraz Maria Kurzawa. Powoli aczkolwiek sukcesywnie, do 20 zbliża się też Martyna Krysiak. Byłoby to niesamowitą sensacją gdyby wszystkie trzy panie zameldowały się w Berlinie, patrząc na to, że jeszcze żadnej Polce w historii się to nie udało.

Panowie zaś już od lat pokazują, że potrafią licznie się zameldować na Regionalsach. W tym roku zmiana systemu regionów i zmniejszenie liczby miejsc, póki co jakby nie ma negatywnego wpływu na ten stan. Dzielna walka o wyjazd do Berlina jest nawet chwilami na pograniczu wielkiego ryzyka. Łącznie w 100 regionu mamy obecnie aż 15 zawodników. Polska powoli wyrasta na dominatora w tegorocznym Open.

kwi 24 2018 18.2
Komentarze: 0

Za nami drugi tydzień i nasi zawodnicy po raz kolejny potwierdzają swoją wysoką formę w Open 2018. Mamy zatrzęsienie Polaków w zestawieniu.

18.2. – trening bardzo prosty, składający się z dwóch części. Ponownie zawierający hantle, które już chyba na dobre weszły do repertuaru sprzętowego w Open. Czy to dobrze? Mam wrażenie, że ludzie po prostu się z tym pogodzili i w przeciwieństwie do roku ubiegłego, nie słychać już teraz tylu narzekań. Poza tym w ubiegłym roku te słowa dezaprobaty wynikały też z tego, że w wielu miejscach, czy wiele indywidualnych osób po prostu nie miały dostępu do tego sprzętu spełniającego te standardy.

 Pierwsza część to kombinacja przysiadów z hantlami oraz klasycznymi padnij powstań z przeskokiem nad sztangą. Druga cześć to już typowy pokaz siły. 6 minut na wykonanie jak najcięższego zarzutu. Nie od dziś wiadomo, że Polscy zawodnicy ciężarowo ustępują niewielu nacjom, a więc to była typowa woda na młyn. Dziś jednak przeglądając tabelę po 18.2 nie ukrywam, że byłem mocno zaskoczony rezultatami, a przede wszystkim miejscami w tabeli. Wszystko dlatego, że wśród mężczyzn w pierwszej 100 regionu Europe North mamy aż 16 panów z naszego kraju. Co więcej, gdyby eliminacje do Regionalsów zakończyły się w tej chwili to do Berlina mogłaby się pakować rekordowa liczba 6 zawodników. Na czele tej stawki na razie plasuje się Piotr Szczyciński, a tuż za nim jest Marcin Szybaj oraz Bronisław Olenkowicz.

U pań natomiast jest jeszcze lepiej.Sam fakt że w topowej 100 zawodniczek jest 6 Polek, a Gabi Migała i Maria Kurzawa są na miejscach premiowanych awansem to duża rzecz. Tym bardziej, że reprezentantka CrossFit 72D w Krakowie ustępuje w europejskiej klasyfikacji jedynie Annie Thorisdottir. Dobra postawa Marysi oraz jej koleżanki Natalii Kaczmarskiej, a także Mateusza Wasilewskiego i Miłosza Staworzyńskiego skutkuje tym, że warszawski box CrossFit Genius jest na 5 miejscu klasyfikacji drużynowej. W przypadku tej rywalizacji walka jednak będzie trwała do ostatnich chwil, bo różnice pomiędzy kolejnymi zespołami są niewielkie.

kwi 24 2018 18.1
Komentarze: 0

Czas Open to zawsze jest jedna wielka niewiadoma. Nikt kto chce wziąć w tym wydarzeniu czynny udział, nie ma zielonego pojęcia o tym czego może się spodziewać. Dave Castro od kilku lat używa swoich social mediów do tego aby dawać ludziom jakieś „wskazówki” na temat przyszłych treningów. Jednak w finalnym rozrachunku te wszystkie podpowiedzi są i tak niewiele warte, bo zawsze jest to poczucie zaskoczenia.

Sam pierwszy tegoroczny trening Open był prosty. Możliwy do wykonania dla każdego uczestnik. Nawet osoba, która swoją przygodę z CrossFitem rozpoczęła stosunkowo niedawno. Zresztą to pokazano już na samym ogłoszeniu treningu w Brazylii, gdzie oprócz gwiazd w osobach Samanthy Briggs oraz Kristin Holte wystąpili także „zwykli trenujący” w miejscowym boxie.Na pewno jest to fajny sposób na promowanie Crossfitu dla zwykłych zjdaczy chleba. Samantha Briggs uzyskując 452 powtórzenia w workoucie 18.1, wyprzedziła drugą na świecie Annie Thorisdottir o prawie całą rundę.

Również zawodnicy z Polski poradzili sobie bardzo dobrze z tym treningiem.

I ta opinia tyczy się zarówno pań jak i panów. Dlatego dziś zacznijmy od kobiet i tego, że Gabi Migała dzięki osiągniętemu wynikowi 408 powtórzeń plasuje się na chwilę obecną na 7 miejscu w regionie! Co jednak ciekawsze i równie cieszące to fakt, że na miejscach premiujących awansem do zawodów Regionals w Berlinie są także dwie inne Polki. Tymi osobami są panie startujące z ramienia CrossFit Genius czyli Natalia Kaczmarska oraz ostatnio bezkonkurencyjna na zawodach w Polsce Maria Kurzawa. Jeśli do tego dodamy jeszcze stawkę pościgową w postaci Martyny Krysiak, to być może okaże się, że jesteśmy świadkami historycznych Open dla polskiego kobiecego CrossFitu.

Wśród panów w kategorii Rx także na nudę narzekać nie można. Najlepszy wynik z Polaków w pierwszym treningu osiągnął Marcin Szybaj. Na miejscach premiowanych awansem wyjazdem do Berlina w tej chwili są także Miłosz Staworzyński oraz Mateusz Wasilewski – obaj z CrossFit Genius. Tuż pod kreską zaś jest Bronek Olenkowicz. Zresztą w pierwszej 100 jest na prawdę spora grupa pościgowa z Polski i przez najbliższe tygodnie jeszcze może się wiele wydarzyć w walce o Berlin.

Pierwszy z tygodni był niezwykle udany dla warszawskiego boxa CrossFit Genius, którego reprezentantom ewidentnie podszedł trening. Nic więc dziwnego w tym, że jako zespół plasuje się on na wysokiej drugiej lokacie klasyfikacji regionalnej. Tym samym niejako kontynuują oni historię CrossFit Wrocław, który w roku ubiegłym walczył do ostatnich chwil o wyjazd na Regionalsy. Oby w tym roku zakończyło się to szczęśliwiej.